Trudny wyjazdowy sprawdzian przed koszykarkami Ślęzy Wrocław

W niedzielę o godz. 15 Ślęza Wrocław rozegra wyjazdowe spotkanie 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki zmierzą się z Arką Gdynia, która podobnie jak zespół Arkadiusza Rusina, również nie przegrała w tym sezonie spotkania ligowego. 

Gdynianki mają na rozkładzie PGE MKK Siedlce, Ostrovię Ostrów Wlkp., InvestInTheWest Eneę Gorzów Wlkp. i Wisłę CanPack Kraków. Zwłaszcza wygrana 67:56 odniesiona w Krakowie bardzo dobrze obrazuje, jak silnym zespołem jest na starcie rozgrywek drużyna Arki. Podopieczne Gundarsa Vetry zagrały znakomity mecz w defensywie, zatrzymując Wisłę na niespełna 33 proc. skuteczności z gry.

Niekwestionowaną liderką koszykarek znad morza jest Emma Cannon, która po czterech kolejkach ma na koncie najwięcej punktów – 89, a z 35 zbiórkami znajduje się w czołówce ligi w tym aspekcie gry. Amerykanka tym samym zastąpiła w roli motoru napędowego 11-krotnych mistrzyń Polski swoją rodaczkę Kahleah Copper. 29-letnia silna skrzydłowa Arki to z pewnością zawodniczka, na którą Ślęza musi w niedzielę uważać. Pojedynek Cannon z Cierrą Burdick może zostać ozdobą hitu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet.

– Grałam przeciwko Emmie w zeszłym roku w lidze rosyjskiej, to bardzo utalentowana zawodniczka. Myślę, że jesteśmy dla siebie godnymi rywalkami i w niczym jej nie ustępuję. Nasze starcie zwycięży ta, która podejdzie do tego spotkania z większą determinacją. Obie drużyny mają spory potencjał i już na tym etapie sezonu dobrze wyglądają. To jak do tej pory nasz najtrudniejszy przeciwnik, musimy zagrać w pełni skupione przez 40 minut – powiedziała Burdick.

Jednak Cannon to nie jedyna zawodniczka, która w zespole z Gdyni potrafi zdobywać punkty. Arka ma też wiele innych indywidualności, z czego doskonale zdaje sobie sprawę trener Arkadiusz Rusin.

– Cannon to silna zawodniczka, ale w ostatnim meczu z Krakowem pokazała także, że dobrze rzuca, dwukrotnie trafiła za trzy. Pod koszem jest aktywna i na pewno będzie trudna do zatrzymania. Nie można zapominać o Paulinie Misiek i Rebecce Allen na pozycjach 2-3, które często grają tyłem do kosza. Barbora Balintova na pozycji numer 1 czy wchodząca z ławki Anna Makurat to też zawodniczki, które w krótkim czasie potrafią zdobywać duże ilości punktów. Arka to groźny i dobrze zbilansowany zespół – powiedział szkoleniowiec Ślęzy Wrocław.

Wrocławianki dotychczas zwyciężyły w meczach z Eneą AZS-em Poznań, Sunreef Yachts Politechniką Gdańską i Pszczółką Polskim-Cukrem AZS-em-UMCS-em Lublin. Ostatnia z tych wygranych mogła się zamienić w porażkę, ale pomimo straty siedmiu punktów w 17 sekund wrocławianki nie zaprzepaściły całkowicie trzech kwart kontroli nad spotkaniem i ostatecznie wygrały 80:78. Końcówka spotkania z Pszczółką pozostała w głowie drużyny i trenera.

– Pracowałyśmy nad rzeczami, które zrobiłyśmy w meczu z Pszczółką. Oglądaliśmy dużo filmów z tego spotkania i na treningach eliminowałyśmy nasze błędy. Ostatnie sesje muszą być naszymi najlepszymi treningami przed starciem z Arką. Sposób, w jaki skończyliśmy mecz z Lublinem był niedopuszczalny, mimo tego, że wygrałyśmy, miałyśmy poczucie, że przegrałyśmy przez tę końcówkę. Nie możemy tak zagrać przeciwko Arce – podkreślała Burdick.

– Pracę filmową rozłożyliśmy na dwie części, bo błędów jest dużo i z tego jesteśmy niezadowoleni. Cały czas poświęcamy treningi na eliminowanie pomyłek, ale one się pojawiają i pewnie będą się pojawiały. Nie zapominamy o tym, co nam nie wyszło, na bieżąco to analizujemy i poprawiamy, ale też staramy się skupiać na tym, co robiliśmy dobrze, bo to nie tak że mecz z Lublinem to tylko fatalne ostatnie 17 sekund, to było też 30 minut kontroli meczu i zdecydowanej przewagi – dodał Rusin.

W spotkaniu z Pszczółką dużą rolę w zbudowaniu bezpiecznego, momentami sięgającego nawet 17 punktów prowadzenia odegrała defensywa. Koszykarki Ślęzy w pierwszej kwarcie pozwoliły sobie rzucić tylko 31 oczek. Arka w Krakowie w pierwszych 20 minutach dała Wiśle zdobyć niewiele więcej, bo 34 punkty. Zarówno Gundars Vetra, jak i Arkadiusz Rusin kładą nacisk na grę w obronie i niewykluczone, że w niedzielę w Gdynia Arenie rezultat nie będzie imponujący. Arka i Ślęza w zeszłym sezonie nad morzem dwukrotnie – w lidze i EuroCupie. Spotkania te zakończyły się wynikami 62:58 i 66:59 dla wrocławianek. Punktowanie oraz zatrzymywanie rywalek w hicie 5. kolejki EBLK może jednak nie przyjść wrocławiankom tak łatwo.

– Obie drużyny grają agresywnie w defensywie, wszystko sprowadzi się do tego, kto wygra więcej niczyich piłek, kto zwycięży na tablicy, kto częściej zatrzyma rywala. Nie mamy problemu z trafianiem piłką do kosza, więc kluczami będą obrona i zbiórki – powiedziała Burdick.

– Zazwyczaj defensywa ma duże przełożenie na końcowy wynik. Jednak jak widzimy w tym sezonie, wyniki w lidze są dość wysokie. Być może chcielibyśmy, żeby nasza obrona była lepsza, ale na razie jest jak jest. Dobrze, że w każdym meczu stać nas na zdobywanie określonej ilości punktów, bo do tej pory zawsze co najmniej 80 punktów było. Z Gdynią nie będzie tak łatwo jak we wcześniejszych spotkaniach – zakończył Arkadiusz Rusin.

W niedzielne popołudnie jeden z zespołów na pewno nie będzie już niepokonany. Trudno przewidywać, jakie spotkanie zobaczymy w Gdynia Arenie. Pewne jest to, że emocje będą nam towarzyszyć do samego końca.