Podsumowanie sezonu 2018/19: Sydney Colson

Zapraszamy do zapoznania się z podsumowaniem sezonu w wykonaniu Sydney Colson. Rozgrywająca Ślęzy Wrocław w sezonie 2018/2019 po powrocie do USA reprezentuje barwy klubu WNBA – Las Vegas Aces.

– Na parkiecie będę grała z dużą energią, powalczę o każdą piłkę, mam nadzieję, że będziemy grać efektowną i skuteczną koszykówkę i zawsze będę wdzięczna fanom, że pojawiają się nas wspierać – mówiła tuż po wylądowaniu we Wrocławiu Sydney Colson. – Potrzebowaliśmy zawodniczki wyróżniającej się w kreowaniu gry. Jej mocną stroną jest także gra z piłką na koźle. Tym się wyróżnia – tłumaczył z kolei decyzję o zatrudnieniu Amerykanki trener Arkadiusz Rusin. W sezonie 2018/19 nie brakowało momentów, w których Colson rzeczywiście wyróżniała się swoimi talentami, ale były też chwile, w których nie prezentowała się najlepiej.

Sezon zasadniczy

W swoim ligowym debiucie Colson kontrolowała wydarzenia na parkiecie, choć zanotowała tylko osiem punktów i cztery asysty. Był to pierwszy przykład z wielu przypadków w trakcie sezonu, w których co najwyżej solidne indywidualne występy statystyczne przekładały się na dobry rezultat drużyny jako całości. To właśnie cechuje dobrą rozgrywającą. Przeciwko Politechnice Gdańskiej gra zespołu poszła w parze z meczem Colson. Perfekcyjna skuteczność 6/6 z gry, 4 zbiórki, 7 asyst, dwa przechwyty i blok – EVAL 25, +/- 22 i pewna wygrana Ślęzy. Znana ze swojej defensywy zawodniczka z USA w pierwszym domowym meczu 1KS-u w rozgrywkach 2018/19 miała spore problemy z zatrzymaniem Brianny Kiesel. Rozgrywająca żółto-czerwonych nie tylko nie potrafiła ograniczyć ofensywnych fajerwerków ze strony rywalki z Lublina, ale i sama nie potrafiła regularnie zdobywać punktów. Potrzebowała aż 11 rzutów żeby zdobyć siedem oczek, popełniła także cztery faule i trzy straty. Kibice mogli jednak potraktować ten występ jako wypadek przy pracy.

Zwłaszcza, że tydzień później przeciwko Arce Gdynia Colson wróciła na właściwe tory. W starciu z drużyną znad morza „jedynka” Ślęzy oddała aż 16 rzutów, trafiając siedem z nich, ale do tego zebrała cztery piłki, rozdała pięć asyst i dołożyła trzy przechwyty oraz blok. Ze swoją rozgrywającą na parkiecie wrocławianki były o 14 punktów lepsze od Arki – był to najlepszy wynik spośród wszystkich uczestniczek tego spotkania. Z powrotem we Wrocławiu, Sydney zanotowała efektywne spotkanie pod względem zdobywania punktów (6/12 z gry), ale zaliczyła tylko jedną asystę. Na pocieszenie ani razu nie oddała piłki rywalkom, po raz pierwszy w sezonie unikając jakiejkolwiek straty w ciągu 18 minut gry.

W meczu z Ostrovią Ostrów Wlkp. Colson szybko zorientowała się, że tego dnia jej rzut nie funkcjonuje tak, jak powinien, więc zabrała się za dyrygowanie poczynaniami zespołu. Efekt? Siedem asyst i +/- w wysokości +29 – kolejny przykład na to, że bez liczb również można wpływać na losy meczów. Rozgrywająca Ślęzy próbowała utrzymać swój zespół w grze podczas powrotu Sharnee Zoll-Norman do Wrocławia, ale nowej amerykańskiej zawodniczce 1KS-u ponownie nie siedział rzut (4/10 z gry). Tym razem cztery zbiórki i pięć asyst nie wystarczyły do pokonania gorzowianek. Czego nie udało się zrobić tydzień wcześniej, miało miejsce w pierwszym grudniowym meczu Ślęzy, kiedy to Sydney poprowadziła swoje koleżanki do triumfu nad Wisłą CanPack Kraków. Fantastyczna linijka w postaci 16 punktów, 5 zbiórek, 8 asyst i przechwytu doskonale złożyła z fenomenalnym występem Cierry Burdick i Amerykanki zadecydowały o wygranej 1KS-u w tym prestiżowym meczu.

Colson zaprezentowała się przyzwoicie w meczu z Widzewem Łódź, notując 11 punktów i 6 asyst. Przeciwko Artego trafiła tylko trzy z dziewięciu rzutów w drodze po siedem punktów i tyle samo kluczowych podań. Zakończenie roku w wykonaniu amerykańskiej rozgrywającej Ślęzy było bardzo dobre. Choć z gry trafiła tylko raz, bez żadnego problemu przebijała się pod kosz i stawała na linii rzutów osobistych. Aż siedmiokrotnie koszykarki CCC Polkowice musiały uciec się do przewinienia, żeby powstrzymać Sydney Colson. A ona zamieniła niemal każdą okazję na punkt, łącznie wykorzystując 11 z 12 osobistych. A że rozdała także siedem asyst, to łącznie była odpowiedzialna za 31 z 54 oczek zdobytych w derbach przez drużynę Ślęzy.

Na rozpoczęcie roku Sydney zanotowała nietypowy mecz 8/8/8. Dla większości kibiców te liczby bez dodatkowych podpowiedzi byłyby kolejno punktami, zbiórkami i asystami. Tymczasem w wykonaniu rozgrywającej 1KS-u w starciu z Energą Toruń były to punkty, asysty i straty i +/- -15. Co ciekawe, przeciwko Enei AZS-owi Poznań Colson zagrała perfekcyjnie, jeżeli chodzi o dbanie o piłkę. W niecałe 24 minut po raz drugi w sezonie ani razu nie oddała posiadania przeciwniczkom.

Po tym spotkaniu do klubu dołączyła Elina Dikeoulakou i jej powrót do Wrocławia miał niebagatelny wpływ na rolę amerykańskiej rozgrywającej w zespole Ślęzy. 29-letnia koszykarka zaczęła grać mniej – od początku stycznia do końca sezonu ani razu nie spędziła na parkiecie ponad 30 minut, a nieudane zagrania często skutkowały prostą drogą na ławkę rezerwowych. Pomimo tego początek wspólnej gry Colson i Dikeoulakou był raczej udany dla zawodniczki z USA. W meczu z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską rzuciła 14 punktów, zanotowała cztery asysty i dwa przechwyty.

Występ przeciwko Pszczółce można docenić za sprawą sześciu asyst, ale poza tym trudno powiedzieć o nim coś pozytywnego. Gdy do Wrocławia przyjechała Arka Gdynia, Colson znów stanęła na wysokości zadania i była nie do zatrzymania przez defensywę klubu z Gdyni. Zdobyła 16 punktów (6/9 z gry), wymusiła aż pięć przewinień, wykorzystując wszystkie cztery rzuty osobiste. Tydzień później potrzebowała tylko 19,5 minuty, żeby rzucić 12 oczek i rozdać dwie asysty. Dobra seria zakończyła się w starciu z Ostrovią Ostrów Wlkp. Sydney spędziła wówczas na parkiecie 22 minuty, ale w tym czasie Ślęza była lepsza od spadkowicza o 30 oczek, był to najwyższy wynik w drużynie.

Po tym spotkaniu rozpoczął się dołek formy. Jedynie 16 minut i dwa punkty w Gorzowie Wielkopolskim. Przebłysk w Krakowie – 6 punktów, 6 zbiórek i dwie asysty, ale ten występ wciąż był daleki od tego, co Colson zaprezentowała w spotkaniu obu drużyn we Wrocławiu. 8/4/6 (tym razem już punkty/zbiórki/asysty) przeciwko Widzewowi. Zero punktów i tylko 14 minut w derbach z CCC, gdzie pierwsze skrzypce w próbie powrotu do meczu grała Elina Dikeoulakou. W spotkaniu z Artego Bydgoszcz cieniem na 7 punktach i 6 asystach położyły się cztery straty. W Toruniu ostatnich podań oraz błędów było o połowę mniej. Najlepszym podsumowaniem ostatnich pięciu spotkań sezonu zasadniczego w wykonaniu Sydney Colson niech będzie fakt, że z nią na parkiecie Ślęza była gorsza od rywalek średnio o 4,8 punktu.

Play-offy

W ćwierćfinałach Colson nadal była daleka od optymalnej dyspozycji. Pierwsze trzy mecze zaczęła w wyjściowej piątce, ale zdobyła w nich łącznie 11 punktów i rozdała trzy asysty. Wyróżnić należy ją za spotkanie numer jeden, gdzie zaliczyła cztery bardzo ważne przechwyty. W czwartym spotkaniu popełniła absolutnie niepotrzebną stratę, więc ustąpiła miejsca Elinie Dikeoulakou, a o jej występie w tym meczu napiszemy szeroko w podsumowaniu sezonu reprezentantki Łotwy. Wracając do Colson – w decydującym starciu spędziła na parkiecie 2 minuty i 51 sekund.

Zdecydowanie lepiej dla Sydney rozpoczęły się półfinały – już w pierwszym meczu z InvestInTheWest Eneą Gorzów Wlkp. zdobyła więcej punktów, niż przez całe ćwierćfinały, zaliczyła także więcej asyst niż w czterech spotkaniach 1/4 finału i nie popełniła ani jednej straty. Ślęza jednak przegrała, a w drugim, również przegranym meczu, Colson zagrała tylko 10 minut i spudłowała wszystkie cztery rzuty z gry. Gdy seria przeniosła się do Gorzowa, rozgrywająca 1KS-u dwoma przechwytami i blokiem przyczyniła się do wywalczenia wygranej. Ostatni mecz statystycznie wyglądał nieźle dla Amerykanki, jednak 10 oczek i 6 asyst nie mogło przesłonić blamażu w spotkaniu decydującym o być albo nie być w półfinałach.

W sezonie zasadniczym Arka Gdynia „leżała” Colson, a ta rozpoczęła walkę o brąz od dobrego jak na ostatnie kilka tygodni spotkania. Zdobyła 14 punktów, rozdała pięć asyst i nie popełniła ani jednej straty, ale z racji tego, że spędziła na parkiecie niemal 27 minut, zakończyła mecz numer jeden z +/- na poziomie -12. Drugie spotkanie to powtórka z czwartego starcia Ślęzy z Artego, o którym również opowiemy na dniach. Ostatni mecz sezonu przypomniał nam, jak dobrą zawodniczką potrafiła być Sydney Colson w trakcie swojego pobytu we Wrocławiu. Do 18 punktów dołożyła dwie asysty i cztery przechwyty, siedem razy była faulowana przez rywalki i z nią na parkiecie Ślęza była lepsza od Arki. Gdyby nie kłopoty z faulami, może zagrałaby więcej niż 28 minut.

Podsumowanie

W pierwszej połowie sezonu mogliśmy oglądać Sydney Colson wywiązującą się ze swoich zadań na zazwyczaj wysokim poziomie. Zdarzały się okazjonalne słabsze mecze, ale w 2018 roku częściej widzieliśmy dobre strony amerykańskiej rozgrywającej. Po przyjściu Eliny Dikeoulakou rola Colson uległa zmniejszeniu, a od marca spadła także forma. 29-letnia zawodniczka częściej frustrowała złymi decyzjami niż cieszyła udanymi zagraniami. Najlepsza wersja Amerykanki to skuteczna, dynamiczna zawodniczka, która nie bała się szukać kontaktu i regularnie stawała na linii rzutów osobistych. W defensywie grała aktywnie, stanowiła ważną część obrony Ślęzy, a dzięki instynktowi często notowała przechwyty. Niestety, w 2019 roku widzieliśmy tę wersję Colson tylko momentami. Od początku do końca swojej przygody we Wrocławiu była profesjonalistką i dobrym duchem zespołu, ale nie zmienia to faktu, że po jej występach w żółto-czerwonych barwach pozostaje lekki niedosyt.

W liczbach

Wszystkie statystyki w pierwszej rubryce podano łącznie/średnio.

Minuty: 823:35/23:31. Punkty: 299/8,5. Zbiórki: 76/2,9. Asysty: 133/3,8. Faule: 67/1,9. Faule wywalczone: 95/2,7. Straty: 59/1,7. Przechwyty: 55/1,6. Bloki: 8/0,2. Bloki otrzymane: 10/0,3. EVAL: 347/9,9. +/-: 91/2,6.

Skuteczność: za 2 punkty – 44,3%, za 3 – 29,2%, za 1 – 83,7%.

Najlepszy miesiąc: grudzień (cztery mecze) – średnio 11,8 punktu, 2,8 zbiórki, 7 asyst, 1,8 straty, 1,8 przechwytu, EVAL 15,3, +/- 1,3.

Najlepszy mecz: 22 grudnia z CCC Polkowice – 13 punktów (11/12 za 1), 3 zbiórki, 7 asyst, 3 przechwyty, EVAL 20, +/- 6.