„W dalszym ciągu brakuje nam zespołowej gry”

Zapraszamy do zapoznania się z pełnym zapisem konferencji prasowej po meczu 14. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w którym Ślęza Wrocław pokonała Eneę AZS Poznań 83:59.

Marek Lebiedziński: Gratuluję trenerowi i zespołowi Ślęzy Wrocław zwycięstwa. Myślę, że od samego początku meczu zespół z Wrocławia narzucił nam bardzo wysoką intensywność gry. W każdym aspekcie musieliśmy dawać z siebie wszystko. Do pewnego momentu graliśmy dobrze, odważnie, oddawaliśmy dobre rzuty i w miarę staraliśmy się w obronie, co sprawiło, że przewaga Ślęzy nie była taka wysoka, jak na koniec meczu. W trzeciej kwarcie zabrakło sił i bezapelacyjnie gospodarze się rozpędzili, ta część meczu nas zmiażdżyła. Walczyliśmy na tyle, na ile byliśmy w stanie. Na pewno musimy wyzdrowieć, bo gramy bez Jazmine Davis. Gra bez niej wyglądała dobrze, a myślę że z nią będziemy mogli pokusić się o wygrane u siebie, czy powalczyć z Politechniką i Ostrowem żeby utrzymać się w lidze, bo to jest nasz cel. Cieszę się, że wystąpiły dwie szesnastolatki i to dla nas promyczek na ciężkie chwile.

Marta Nowicka: Również gratuluję drużynie z Wrocławia. Był to dla nas ciężki mecz, bo rywalki grają bardzo dobrze w defensywie. Cieszymy się i dziękujemy trenerowi, że my jako młode zawodniczki dostałyśmy szansę i spędzić na parkiecie dużo czasu. Niestety trzecia kwarta zaważyła, bo straciłyśmy bardzo dużo punktów. Przestałyśmy grać konsekwentnie, ale mam nadzieję, że z meczu na mecz nasza gra będzie lepiej wyglądać i przyniesie kilka wygranych.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje. Tak czasami jest, że jak liderki nie ma, to przeciwny zespół myśli, że wyjdzie na parkiet i już jest zwycięstwo. To zawsze jest zgubne i mylne, nie lubię tego. Przede wszystkim tego, jak wypracowujemy sobie pewną przewagę, mamy trzynaście punktów zapasu i brakiem koncentracji oraz głupotami topnieje ona do dwóch punktów. Tak jak podkreślał trener Lebiedziński, poznanianki grały bez liderki i chciały się pokazać, grały na naszym tle dobrze. U nas było widać momenty, momenty bardzo dobrej gry, kiedy wszystko wychodziło i później nagle znowu przypominamy sobie, że może ja bym teraz rzuciła, bo dawno nie rzucałam – zapominamy o zespołowości, tracimy rytm i tracimy naszą siłę w ataku. Mimo zdobytych 83 punktów, okej, to są 83 punkty, ale składało się na nie dużo indywidualnych popisów, a w dalszym ciągu brakuje nam zespołowej gry, zespołowej koszykówki, w obronie i w ataku.

Cierra Burdick: Ważne było dla nas, żebyśmy wyszły na parkiet i podniosły się po porażce z Energą Toruń. Poznań to dobra drużyna i wiedziałyśmy, że musimy zagrać z sercem i zagrać drużynowo. Pracowałyśmy w tym tygodniu nad wieloma rzeczami, ale przed nami jeszcze więcej pracy, zwłaszcza w defensywie. Rywalki trafiały rzuty z dobrą skutecznością, a my musimy ustanowić obronę naszym priorytetem i skupić się na grze 1 na 1. Poznaniankom należy się chwała za solidny mecz, w którym nie odpuściły i trafiały swoje rzuty.