„Cieszę się, że w końcówce zaczęłyśmy walczyć”

Prezentujemy pełen zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Widzew Łódź, w którym wrocławianki zwyciężyły 72:66.

Elmedin Omanić: Rozmawiałem z trenerami Ślęzy przed tym meczem, mówiłem im, że to prawdopodobnie będzie spacerek. Naprawdę myślałem, że tak to się potoczy, zwłaszcza, że wystąpiliśmy dzisiaj bez podkoszowej. Kilka minut pierwszej kwarty wskazywało na to, że ten mecz zakończy się dla nas wysoką porażką. Udało nam się z tego wybrnąć i wraz z upływem czasu graliśmy coraz lepiej. Myślę, że ten mecz mógł się podobać, trenerzy dobrze prowadzili swoje drużyny, zawodniczki grały nieźle i publiczność mogła być zadowolona. Gratulacje dla zespołu Ślęzy, myślę, że stać ich na dużo w play-offach i życzę Ślęzie co najmniej półfinału, a potem zobaczymy, co się wydarzy. Gratuluję też swoim dziewczynom, zaprezentowały się bardzo dobrze, więc w poniedziałek będą miały wolne.

Klaudia Gertchen: Przede wszystkim gratulacje dla przeciwników, Ślęza zagrała dobre zawody. Od początku źle zaczęliśmy, nie byłyśmy wystarczająco skupione. Od drugiej kwarty grałyśmy lepiej, doprowadziłyśmy do remisu. Niestety w końcowych pięciu minutach za dużo wdało się stresu i nie udało nam się dociągnąć korzystnego wyniku do końca.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje. Trener Omanić ma na nas sposób. Dwa razy toczymy ciężki bój, a przebieg obu spotkań do 30 minuty był podobny. W Łodzi też dobrze zaczęliśmy, stworzyliśmy przewagę, a potem przestaliśmy grać to, co sobie założyliśmy i dziś było tak samo. Odkąd zaczęły się zmiany i rezerwowe wychodziły na parkiet, to zrezygnowaliśmy z założeń i chcieliśmy na siłę się przełamywać. Nie graliśmy tego, co funkcjonowało. Druga i trzecia kwarta potoczyły się tak, jak w Łodzi – w naszej grze wszystko się posypało, mieliśmy problemy z obroną pick and rolla, szczególnie w przypadku rzutów dystansowych Aleksandry Pawlak oraz Katariny Vucković. Taki sam scenariusz miał miejsce w Łodzi, tylko że dziś zawodniczki wreszcie zrozumiały, że tylko defensywą możemy wygrywać w ostatnich kwartach, a nie grą od jednego końca parkietu do drugiego i kto przerzuci rywala to wygrywa. Na pewno mam sporo uwag do swoich zawodniczek, gratuluję postawy koszykarkom Widzewa, które mimo osłabienia i złego początku podniosły się i stawiły nam opór. Nie mamy czasu na to, żeby wracać do tego meczu, musimy się skupić na środzie. Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało niewiele czasu i trzeba myśleć o play-offach. Choć chciałbym być w swojej roli złego strażnika, to muszę się powstrzymać, bo przed nami za dużo ważnych spotkań.

Sydney Colson: Jestem rozczarowana tym, jak grałyśmy poza pierwszą kwartą. Brakowało nam koncentracji i dyscypliny, to jest nasz problem przez cały sezon, zarówno na treningach, jak i podczas meczów. Trener próbuje nam wpoić, że nasza postawa przez te ostatnie kilka miesięcy nie zmieni się w play-offach. Nie mamy dumy, nie mamy w sobie woli walki przez całe 40 minut, brakuje nam skupienia się na mocnych stronach poszczególnych przeciwniczek. Cieszę się, że w końcówce zaczęłyśmy walczyć, zanotowałyśmy kilka ważnych przechwytów, agresywnie wchodziłyśmy pod kosz. Jednak ten mecz jako całość był dla nas rozczarowujący. Dziękuję Widzewowi za ciężki mecz.